poniedziałek, 13 października 2014

Niedziela

Od kilku ładnych lat nie byłem w niedziele w pracy...
Do dnia dzisiejszego.
Cóż. Z jednej strony przykra sprawa. Z drugiej, nowe i ciekawe doświadczenie. Rzecz, która sprawia, że człowiek zaczyna się gubić w rozróżnianiu który to mamy dzień tygodnia.
Poza tym praca jak w tygodniu, tylko może ludzi mniej...

Dziwna sprawa z tym wolnym w tygodniu, a właściwie w dowolnym dniu tygodnia, natomiast soboty i niedziele, dotychczasowe święto w moim życiu odeszły far far away....

niedziela, 12 października 2014

Ten cholerny ruch...

Żeby tu funkcjonować trzeba umieć się poruszać w ruchu lewostronnym. Niby prosta sprawa ale jednak mimo wszystko nie aż tak jakby się komuś wydawało. Odruchowo siadasz do samochodu na miejsce kierowcy - a tam d*** nie ma kierownicy. Obchodzisz auto z drugiej strony, próbujesz od naszej strony pasażera. Rzeczywiście, kierownica jest. Ale jak tu usiąść jak przeszkadza jej wieniec. Człowiek nauczył się wskakiwać za kierownicę przez ostatnie 17 lat i dopiero teraz wie jak robił to wszystko odruchowo. Udało się zasiąść. Bosko. Pas z drugiej strony. Ok. przeżyjemy. Prawa ręka od lewarka nagle staje się ręką tylko do trzymania kierownicy i otwierania klamki - poza tym - bezużyteczna. Dobra, pedały na szczęście mają ten sam układ i biegi też, aczkolwiek i to się kićka po wcześniej jedynkę wrzucałem przyciskając lewarek do siebie i ruch do przodu. Teraz trzeba zrobić lustrzane odbicie dawnej piątki. Po skupieniu się na tym co mam robić ruszam. Oczywiście z przyzwyczajenia, chcąc włączyć drugi bieg odruchowo sięgam do drzwi - paranoja...

Eh, te nasze przyzwyczajenia. Ostatnie 17 lat jazda człowieka tylko na nich bazowała, teraz znowu będzie trzeba włączyć myślenie. Masakra. Nic odruchowo.

O ile okiełznanie sterowania samochodem  trwa chwilkę to zachowanie na drodze już mniej...

- lewa strona  - bułka z masłem. Tylko jak do cholery wyczuć dystans do krawężnika. Na nowo trzeba nauczyć się wymiarów auta. Proporcji, odległości. 17 lat poszło w jeden dzień...

Na drodze -  nie jest najgorzej. Zasada jest taka, że Ty i Twoja kierownica musicie być przy osi jezdni. Ronda kręcą się w odwrotną stronę a wyprzedzając trzeba spojrzeć do drugiego lusterka niż normalnie to bywało...

To jazda po drogach. Na parkingach jest gorzej, bo znowu wspominane wcześniej wyczucie "poszło się paść". Do koperty jeszcze nie doszedłem.

Skąd w ogóle pomysł na tego bloga?

Człowiek żyje trzydzieści parę lat w Polsce, lubi to co robi, a tu nagle pojawia się propozycja wyjazdu. Do pracy. Droga praktycznie utorowana. Nic tylko spakować się na interview i droga wolna. Tak w skrócie mogę opisać swoją historię. Mam łatwiej. To prawda. Nie jestem tu sam. Choć z wieloma sprawami muszę się zmierzyć sam. I po to ten blog by pisać jak to wszystko wygląda tu. Można poczuć bez wyjeżdżania. Miłego czytania.

Jestem juz tydzień...

Generalnie to nie jest źle. Problemy z językiem? Coraz mniejsze. Problemy z jazdą po lewej stronie jezdni? Też już chyba nie. Najwięcej zachodu trwały formalności. Ubezpieczenie społeczne, konto w banku, urząd skarbowy, ubezpieczenie samochodu (a właściwie kierowcy samochodu)... reszta jest podobna. Jedzenie smakuje a widoki zwłaszcza morza zapierają dech w piersiach...